Zdzisław Sipiera, były wojewoda mazowiecki, który wydał wówczas kluczową decyzję lokalizacyjną, mówi wprost - to kolejna próba rozgrywania nastrojów społecznych i odwrócenia uwagi od prawdziwych problemów. "Chcą króliczka gonić, ale nie go dogonić" - uważa Sipiera, ostrzegając, że cała ta sprawa musi przejść jeszcze długą drogę sądową.

Andrzej Melak, brat jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej, jest jeszcze bardziej krytyczny. W jego ocenie to "wypowiedzenie wojny połowie narodu polskiego" i "zachęta do krwawej rozprawy". Przestrzega, że próba rozbiórki pomnika może spotkać się ze stanowczym oporem.

Trudno nie odnieść wrażenia, że rządzący znów chcą otworzyć bolesną i kontrowersyjną sprawę, by odwrócić uwagę od palących problemów, z którymi borykają się Polacy. Szczególnie niepokojące są sugestie Melaka, że działaniom Donalda Tuska "płynie aprobata ze Wschodu i z Zachodu" w celu "upodlenia Polski".

Jeśli faktycznie doszłoby do próby rozbiórki Pomnika Smoleńskiego, byłby to kolejny krok w kierunku eskalacji napięć społecznych. Po wielu latach starań o godne upamiętnienie ofiar, teraz rządzący znów chcą rozdrapywać te głębokie rany.