Jaką rolę odegrał Kościół katolicki w czasie Sejmu Czteroletniego?

Zacznijmy od przypomnienia, jakie było miejsce Kościoła w społeczeństwie. Oprócz misji podstawowej – przekazywania Ewangelii – Kościół pełnił ważne funkcje społeczne: biskupi wchodzili w skład Senatu, a więc podejmowali szczególną odpowiedzialność za państwo. Kościół stanowił fundament szkolnictwa – powstanie w 1773 r. Komisji Edukacji Narodowej nic tu nie zmieniło, dawni jezuici tworzyli trzon kadry nauczającej. I wreszcie na Kościele spoczywała opieka społeczna – szpitale, opieka nad ubogimi itd.

Duchowni, zwłaszcza biskupi, stanowili warstwę najlepiej wykształconą, znającą Europę. Już z tej racji ich głos w refleksji nad potrzebami państwa musiał być istotny. Wybitnie inteligentnym i wykształconym człowiekiem był prymas Michał Poniatowski, wieloletni prezes Komisji Edukacji Narodowej oraz przywódca stronnictwa królewskiego w Koronie. W połowie 1789 r. wyjechał za granicę, ponieważ nie pogodził się ze zwycięstwem w sejmie pruskiej orientacji, ale wrócił pod koniec lata 1791 r., by pracować nad nowym urządzeniem państwa po „rewolucji” 3 maja 1791 r.

Najbardziej chyba znanym duchownym czterolecia 1788-1792 był ksiądz Hugo Kołłątaj. Zasłużony jako reformator Akademii Krakowskiej, w 1788 r. opublikował traktat „Listy Anonima”, zawierający projekt reform Rzeczypospolitej. We wrześniu 1789 r. Kołłątaj wytyczył ideowe podstawy przyszłej konstytucji. W czerwcu 1791 r. Kołłątaj – jeden ze współautorów Konstytucji 3 maja – został podkanclerzym koronnym. Duchownym był także ksiądz Stanisław Staszic, który swymi „Uwagami nad życiem Jana Zamoyskiego” rozpoczął już na początku 1787 r. wielką dyskusję o zmianach niezbędnych dla
Rzeczypospolitej.

W jaki szczególny sposób księża włączali się w działalność Sejmu Czteroletniego?

Przykład znamienny: już przed rozpoczęciem obrad Sejmu prymas Poniatowski rozpoczął prace nad zwiększeniem udziału finansowego duchowieństwa w kosztach reform. Przewidywał, że planowany wzrost armii i zmiany ustrojowe będą wymagały dodatkowych funduszy, którymi społeczeństwo szlacheckie zechce obciążyć także duchowieństwo. Wśród autorów około 2000 tekstów publicystycznych, które się w czasie Sejmu Wielkiego ukazały, księża mieli znaczny udział. No i znacząca była rola biskupów-senatorów we wszystkich pracach Sejmu.

A czy były wśród duchownych osoby, które szkodziły Polsce?

Tu postacią sztandarową jest biskup inflancki Józef Kossakowski. Był płatnym agentem Rosji, jako autor – nader kąśliwym polemistą, a przede wszystkim inteligentnym, groźnym przeciwnikiem podczas sejmowych dyskusji. Można dodać, że Kossakowski – faktyczny, obok brata Szymona, dyktator Litwy w czasach targowickich – okazał się bezwzględnym rabusiem publicznych funduszy i mściwym prześladowcą swych przeciwników politycznych. Dopiero na takim tle staje się zrozumiałe, dlaczego Michał Poniatowski, który długo bronił się przed złożeniem przysięgi na wierność Targowicy, zdecydował się na to w poczuciu odpowiedzialności za Kościół, gdy okazało się, że w przeciwnym razie godność prymasa przejmie forsowany przez Rosję Kossakowski.

Historycy dość często przypominają, że wśród twórców Konstytucji 3 maja byli również członkowie masonerii. Czy do nich należeli też duchowni?

Regulacje wewnątrzkościelne z połowy wieku XVIII zabraniały duchownym przynależności do masonerii. Dla Rzeczypospolitej czasów Sejmu Czteroletniego nie mamy dowodów, że masoneria miała na kształt Konstytucji jakiś szczególny wpływ. To był okres wielkiej aktywności patriotycznej, gdzie nie widać różnicy w pracy dla państwa znanych masonów i innych członków polskiej elity.

Jaki był stosunek Kościoła katolickiego do Konstytucji 3 maja?

Część hierarchów zaangażowana była po stronie obozu zorientowanego na Prusy, część trzymała się przegranej w Sejmie orientacji rosyjskiej (orientacji, a nie agentury). U schyłku 1790 r. doszło do połączenia się reformatorów zorientowanych na Prusy, z Ignacym Potockim na czele, i tych zorientowanych na Rosję, na czele ze Stanisławem Augustem. Owocem tej współpracy stała się Ustawa Rządowa 3 Maja 1791 r. Po drugiej stronie pozostali agenci rosyjscy oraz ci konserwatyści, dla których dopuszczenie do wpływu na ustawodawstwo mieszczan, a zwłaszcza wprowadzenie tronu dziedzicznego, stanowiły przejaw upadku wolności.

Tu także trzeba by powiedzieć o roli Kościoła na szczeblu najniższym, tj. parafii. Parafia stanowiła nie tylko miejsce sejmików oraz informacji na temat decyzji i postulatów sejmu, ale też ośrodek kształtujący opinię społeczną. Plebani na tę opinię mieli ogromny wpływ, toteż odegrali ważną rolę w powszechnej aprobacie czy raczej legalizacji Konstytucji 3 maja na sejmikach z 14 lutego 1792 r. Szli tu zresztą za głosami duchownej elity. Autor opublikowanej w 2012 r. znakomitej książki o dziejach Kościoła i religii w latach 1788–1792 Richard Butterwick, pisząc o „propagowaniu i sakralizacji Opatrznościowej rewolucji”, wskazuje dziesiątki wybitnych kazań, które wygłaszali znani i cenieni kaznodzieje – jak uczony ksiądz Michał Karpowicz czy ksiądz Marcin Poczobut (rektor Uniwersytetu Wileńskiego), przypomina też autorów pisemnych apologii Konstytucji 3 maja – m.in. wybitnego historyka, biskupa Adama Naruszewicza i intelektualistę księdza Hieronima Strojnowskiego. Konstytucja uznawana była za dzieło Bożej Opatrzności, która wsparła wysiłki Polaków na rzecz odrodzenia państwa, akcentowano konieczny związek działań politycznych z Kościołem i religijnym fundamentem zbawiennych dla państwa przemian. Równocześnie wskazywano zasadnicze różnice, jakie dzieliły „polską rewolucję” od rewolucji we Francji, która zaatakowała zarówno Kościół i podstawowe wartości, jak i monarchię, a więc podstawy porządku społecznego.

Butterwick nazywa Konstytucję 3 maja „polską rewolucją”. Czy Kościół mógł poprzeć rewolucję?

Najpierw przypomnijmy, że rewolucję definiowano w XVIII w. jako gwałtowną i zasadniczą zmianę. Majowa ustawa wprowadzała zasadnicze zmiany, i to w sposób gwałtowny – metodą swoistego zamachu stanu. Ludzie Kościoła nie tylko majową rewolucję wspierali, ale ją współtworzyli.

Wspomniała Pani Profesor o obciążeniu duchowieństwa podatkiem na rzecz państwa. Jak był on wysoki?

W marcu 1789 r. posłowie obłożyli duchowieństwo podatkami, które były dwukrotnie wyższe od płaconych przez stan szlachecki i wynosiły aż 20 proc. od wszystkich dochodów, oprócz powiększonego podatku, który tradycyjnie uiszczało duchowieństwo na rzecz państwa (subsidium charitativum). W lipcu 1789 r. uchwalono sekularyzację najbogatszego biskupstwa krakowskiego, a następnie zrównanie z jego dochodami (100 tys. zł rocznie) dochodów innych biskupstw. Oznaczało to walkę między środowiskiem szlacheckim a Kościołem.

Czy nie groziło to schizmą?

Gdyby doszło do schizmy, papież i księża nie poparliby Konstytucji, kapłani musieliby wybrać między posłuszeństwem Kościołowi a Ojczyzną. Butterwick wykazał jednak, że atak na podstawy materialne Kościoła wynikał z dość przypadkowych przyczyn, nie zaś ze świadomej antykościelnej akcji polskiej elity.

Elita ta, w której skład wchodzili przecież także ludzie Kościoła, nie widziała ani potrzeby, ani sensu antagonizowania Kościoła z resztą społeczeństwa oraz Stolicą Apostolską. W ciągu kilku miesięcy wypracowano więc zawarty w maju 1790 r. kompromis. Kościół miał pobierać zredukowane dochody z dóbr ziemskich, a nie pensje państwowe, odebrane zaś biskupom fundusze służyć miały instytucjom, za które Kościół odpowiadał – szkolnictwu i opiece społecznej.

Co sama Konstytucja mówiła o Kościele?

Za religię panującą uznawała wiarę rzymską katolicką i zabraniała przejścia od niej do innych wyznań. Tym gwarantowała tolerancję. W części dotyczącej ustroju Ustawa Rządowa przewidywała uprzywilejowaną pozycję prymasa – miał on wchodzić w skład Straży Praw – rządu, z tytułu zarówno swej godności kościelnej, jak i stanowiska prezesa Komisji Edukacji Narodowej.

O co Konstytucja 3 maja byłaby uboższa bez Kościoła?

Nie da się w XVIII w. oddzielić Kościoła od tego, co działo się w Rzeczypospolitej. Polak był na każdym niemal kroku integralnie związany z Kościołem i religią. Dlatego uchwalenie Konstytucji 3 maja zwieńczyły uroczystości kościelne. Jako wotum sejm obiecał postawić Świątynię Opatrzności Bożej. Był to wynik przekonania, że Opatrzność Boża dała Polsce wyjątkową szansę dźwignięcia się z upadku. Niestety, budowa Świątyni Opatrzności została przerwana wskutek upadku państwowości. Dziś jako wotum dziękczynne narodu za Ustawę Rządową z 1791 r. i za wszelkie dalsze łaski powstaje Świątynia Opatrzności Bożej w Wilanowie.

Z prof. Zofią Zielińską rozmawia Ewelina Steczkowska

***
Prof. Zofia Zielińska (1944) – emerytowany profesor Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, z którym jest związana od 1968 r. Była rektorem Szkoły Wyższej Przymierza Rodzin im. Błogosławionego Edmunda Bojanowskiego w Warszawie. W pracy naukowej specjalizuje się w dziejach politycznych XVIII w., ze szczególnym uwzględnieniem stosunków polsko-rosyjskich, prób modernizacji Rzeczypospolitej, postaci Stanisława Augusta Poniatowskiego. W 2010 r. została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.