Wpierw Izrael odmówił Turcji prawa do dokonywania zrzutów z pomocą humanitarną do Strefy Gazy. Ankara odpowiedziała w ubiegłym miesiącu ograniczeniami tureckiego eksportu do Izraela.

Obecnie z kolei turecki prezydent Erdogan zadecydował o całkowitym wstrzymaniu handlu z Izraelem. 76 proc. wymiany handlowej z Izraelem stanowi turecki eksport, jest to zatem decyzja o dużych konsekwencjach ekonomicznych, zwłaszcza w realiach obecnego ogromnego kryzysu gospodarczego w Turcji (do którego w sporej mierze doprowadził osobiście Erdogan).

Decyzja ta została podjęta dzień po tym, jak Turcja poinformowała o planach przyłączenia się do RPA w postępowaniu przed sądem najwyższym ONZ. RPA oskarżyła w tym procesie Izrael o dopuszczenie się zbrodni wojennych na terytorium Gazy.

Decyzję Erdogana skrytykował izraelski minister spraw zagranicznych Israel Katz, nazywając Erdogana „dyktatorem”.  

Tak zachowuje się dyktator, lekceważący interesy narodu tureckiego i biznesmenów oraz ignorujący międzynarodowe umowy handlowe” – napisał na platformie X.

Stosunki turecko-izraelskie to historia wzlotów i upadków. Formalnie obydwa kraje wznowiły relacje w sierpniu ubiegłego roku. Wkrótce jednak miał miejsce brutalny atak Hamasu na Izrael, na który państwo żydowskie odpowiedziało równie brutalnym uderzeniem w Strefę Gazy.

Turcja z kolei pod rządami Erdogana aspiruje do odbudowy pozycji, jaką w świecie islamskim miało dawne Imperium Osmańskie. Sam Erdogan, jego partia i stronnicy ponieśli druzgocącą porażkę w odbywających się niedawno w Turcji wyborach samorządowych.

Zdecydowane i bezpardonowe działania Erdogana wobec Izraela mają zapewne na celu również konsolidację jego konserwatywnego elektoratu.