W Warszawie rozpoczęła się konwencja PiS przed wyborami europejskimi. W ramach wydarzenia pod hasłem „Biało-Czerwoni. Wolni Polacy wobec zmian traktatowych Unii Europejskiej” zaplanowano 10 paneli dyskusyjnych poświęconych obecności Polski w Unii Europejskiej.
- „Jesteśmy tutaj po to, aby rozmawiać o Polsce w Europie, o wielkiej, chrześcijańskiej Europie, dziedzictwie europejskim, o tym, kim jesteśmy i o kim chcemy być. Cieszę się, że są nas tysiące”
- powiedział na początku konwencji europoseł Dominik Tarczyński.
Jako pierwszy wystąpił europoseł Jacek Saryusz-Wolski, który mówił o „diabelskim planie, który wyszedł z PE”. W taki sposób eurodeputowany odniósł się do projektu reformy traktatów Unii Europejskiej.
- „Pozwólcie więc, że powiem, jaki jest ten diabelski plan. Byłem sprawozdawcą, a potem kontrsprawozdawcą tego raportu, tego diabelskiego planu, który wyszedł z PE i dzisiaj jest w rękach RE i o którym nie chcą dziś mówić przestraszeni ludzie z lewicy, z centrum, liberałowie, bo boją się, że ludzie tego nie zaakceptują”
- rozpoczął.
Wskazał, że lewicowo-liberalne środowiska europejskie chcą głośno mówić o swoim projekcie dopiero po wyborach.
- „Otóż ten plan to podział Unii na rządzonych i rządzących. Na centrum i peryferie. Feudalny podział: hegemon i wasale”
- wyjaśnił.
Podkreślił, że scentralizowana Unia Europejska, wbrew nadziei niektórych, nie stanie się „superpaństwem”, a „oberpaństwem”. Będzie to państwo „hegemoniczne, oligarchiczne i niedemokratyczne”.
- „Jeżeli przegramy tę batalię, to oby nie my, nasze dzieci, wnuki, będziemy musieli w kościołach śpiewać znowu Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie. A na to się nie zgodzimy”
- podkreślił.